AW: El Chalten miasto bez zasiegu i netu, dlatego zginelysmy na 3 dni, ale ile widzialysmy.... wow
Zdobylysmy Fitz Roya i Cerro Torre!!!! zdjecia mamy takie, ze Wam szczeki opadna. Nogi wytrzymaly, pumy (podobno tu sie szlaja) nie spotkalysmy niestety, ale za to widzialysmy krowy i owce ;) hehe Opalilysmy mordki, bo piosenka wywolalysmy slonce na caly pobyt ;)
KK zadowolona, ze hey, weszla na szczyty, pstyka foty, boje sie, ze bedzie chciala isc do muzeum, a tu w gorach srednio z nimi... ;)
Dzis idziemy ogladac Perito Moreno, lodowiec, ktory wg AgiK czekal na nas miliony lat, nie mozemy sie spoznic.
AgaK: Fitz Roy na nas czekal od zarania dziejow, Cerro Torre czekal, kry lodowe na jeziorach polodowcowych, wszystko w sloncu. Prawie sie wykapalysmy pod Fitz Royem w zimniutkim czystym jeziorze i powstrzymal nas tylko brak bikini. Pumy niestety brak, choc wysylalysmy Kasiule jako przynete. Moze komus jeszcze sie uda ja wytropic?
KK: Lodowiec - piekny - przyjechalysmy w poludnie ale dopiero o zmierzchu Dziewczynom zaczely cierpnac palce na aparatach :))) ja oczywiscie znana ze swojego zamilownia do muzeow obskoczylam w tym czasie wszystkie w okolicy (Buziak 1000!!! - bylabys w raju:) - ktos sie odezwal w sprawie Barcelony czy jedziemy same? :))
Kerowniczka nasza kochana tak zorganizowala czas, ze na pisanie jest go niewiele - i dobrze, bo slono tu placimy za te doznania :)) kto mi mowil, ze Argentyna jest tania jak barszcz??? policzymy sie po powrocie!!! pa.